maj 30 2008

Wakacje


Komentarze: 9

Podczas długich zimowych wieczorów rozmyślałem o moich planach wakacyjnych co było by fajnie zobaczyć i dokąd pojechać. W te długie podróże palcem po mapie siadałem w fotelu w jednej ręce trzymając przewodnik a w drugiej mapę. I w ten sposób rodziły się moje plany wakacyjne. Gdy zaczęło się już robić coraz cieplej i już w powierzy było czuć wiosnę bardzo poważnie podszedłem do mojej wyprawy. W raz z moją dziewczyną Magdą postanowiliśmy wyruszyć na podbój europy korzystając z autostopu. Gdy nadszedł czas wakacji spakowaliśmy się i ruszyliśmy.Startowaliśmy 7 lipca z Gdyni w nocy mieliśmy pociąg do granicy. Wybraliśmy najtańsze połączenie z 3 przesiadkami. Połączenie dobraliśmy tak aby z samego rana znaleźć się na przejściu granicznym w Świecku. W sieci za pomocą telenetu można zobaczyć aktualny rozkłady jazdy PKP. ( mars.pg.gda.pl ). Nad ranem dojechaliśmy do Kunowic. Złapanie stopa do Świecka okazało się trudniejsze niż przypuszczaliśmy. Koło dworca w Kunowicach był postuj taksówek mieliśmy w planie dojechać pod szlaban właśnie taksówką. Ale ku naszemu zdziwieniu żadna taryfa nie stała. Stając na drodze Ok godziny udało nam się złapać taksówkę która zawiozła nas na przejście do Świecka (20zł). Na granicy już stali jacy autostopowicze. Okazało się że jedziemy w tym samym kierunku - Amsterdam. Łapiemy i łapiemy a czas ucieka zaczołem rozmawiać z kierowcami czekającymi w kolejce do Niemiec. Podczas rozmowy z jednym kierowcą który już wiózło autostopowiczów i miał już mało miejsca powiedzieliśmy że stoimy Ok 2 godzin no i nie możemy nic złapać. Koleś postanowił nas zabrać. I w tym miejscu chciałem mu serdecznie podziękować. Załadowaliśmy się było mało miejsca a plecaki zasłaniały tylną szybę. Stojąc w kolejce na przejściu kierowca postanowił jeszcze zatankować auto. Pojechaliśmy na najbliższa stacje gdy cofaliśmy na stacji kierowca najechał na barierki i wszystkie połamał rysując przy tym samochód. Wydawało by się że to koniec naszej wycieczki że zaraz nas wywali z auta no bo to przez nasze placki nic nie widział. On najspokojniej w świecie wyciągnął narzędzia i zaczął reperować i przepraszał nas że to wszystko tak długo trwa. Wreszcie jedziemy na granicy była już strasznie duża kolejka więc pojechaliśmy na przejście w Słubicach. Jechaliśmy autostradom w kierunku Magdeburga. Wysiedliśmy na stacji benzynowej (Tankstelle). Aby złapać okazje w Niemczech nie trzeba się namęczyć bo samochody zatrzymują się bardzo chętnie więc jechaliśmy bez większych przerw. Samochód łapaliśmy tylko kilka minut. I tak jechaliśmy i wysiadaliśmy na stacjach spotykając bardzo sympatycznych ludzi zarówno autostopowiczów jak i kierowców podwożących nas. Nim się obejrzeliśmy już byliśmy kawał od polski. Zaczęło się ściemniać gdy wysiedliśmy na stacji niedaleko Osnabruck spotkaliśmy autostopowiczów z polski no i postanowiliśmy iż nie łapać tylko rozbijać namioty w czwórkę będzie raźniej no i oczywiście bezpieczniej. Poszliśmy w krzaki rozbić się na dziko. No siusiu paciorek i spać. Następnego dnia dojechaliśmy do Amsterdamu Ok godziny 15 w Holandii bez problemu da się jeździć stopem. W Amsterdamie spaliśmy na kempingu "Vliegenbos" na którym umówiliśmy się z wyżej wymienionymi autostopowiczami. Na kemping z dworca "Central Stadion" można się dostać darmowym promem i po drogiej stronie kanału wsiąść w autobus. Z okna autobusu widać drogowskaz na kemping. I na następnym przystanku należy wysiąść. Kemping położony jest w bardzo przyjemnej okolicy. Za dwie noce zapłaciliśmy 61NLG (dwie osoby + namiot). Podczas naszego pobytu w Amsterdamie byliśmy w Rijksmuseum oraz w muzeum Sexu. Amsterdam jest naprawdę bardzo ładnym miastem po prostu trzeba go zobaczyć. Gdy spacerowaliśmy uliczkami pełnymi turystów zobaczyliśmy kieszonkowca odrazu powiadomiliśmy o tym fakcje przechodzący patrol policji zrobili obławę ale go nie złapali. Wiec uwaga na portfele ! Należy też uważać na ludzi sprzedających narkotyki ! czasem nie da się przejść ulicom żeby nikt nie zaproponował ci Marysi jest to naprawdę uciążliwe a towar przez nich oferowany nie jest najlepszy. Jak już się chce korzystać z tego rodzaju usług to warto udać się do CofeShopu których się roi na każdej ulicy. Amsterdam to miasto z bardzo dużą ilością kanałów. Niedaleko dworca można w siąść w statek wycieczkowy który pływa po centrum przez około 45minut a podczas rejsu w kilku językach opowiadana jest historia miasta. Naprawdę bardzo fajna sprawa zwłaszcza jak się jest zmęczonym po chodzeniu po mieście a z pokładu można podziwiać piękne kamienice. Naszym drugim celem była Belgia mieliśmy zamiar odwiedzić Bruksele. Wsiedliśmy na Central Stadion w tramwaj numer 25. I jechać do końca. Po przejściu mostu jest dobre miejsce na łapanie. Karnet 15 cząstkowy na w cenie 11,75 NLG należy kupować w kioskach z gazetami bo u kierowcy jest kilka razy droższy. Naszym celem była Bruksela ale po rozmowie z dziewczyną która nas podwoziła powiedziała że Antwerpia jest 100 razy lepsza.No i tak tego samego dnia dojechaliśmy do Antwerpii. Nocowaliśmy w schronisku młodzieżowym do którego dojechaliśmy autostopem pod same drzwi Jugendherberg Op- Sinjoorke (HI) płacąc za pokuj dwu osobowy 1010BF - mieliśmy zniżkę na kartę PTSM-u. W Antwerpii zwiedzaliśmy stare miasto. Dojazd do centrum tramwajem kosztował 50 BF za osobę. Następnego dnia łapaliśmy stopa do Paryża no i oczywiście dotarliśmy beż żadnych problemów. Gdy łapaliśmy stopa w punkcie opłat za autostradę mieliśmy takiego fuksa że złapaliśmy kolesia który jechał na Camping. To niebyła nasza pierwsza wizyta w tym mieście w zeszłym roku spędziliśmy tu 7 dni wiec czuliśmy się jak u siebie. W tym roku spędziliśmy spędziliśmy tu 4 dni. Noce spędzaliśmy na kampingu w lasku bulońskim. Z centrum do kempingu można dojechać metrem do przystanku PorteMaillot a z stamtąd specjalnym autobusem. (13 f). Paryż jest bardzo drogi zwłaszcza metro (8f) bez którego praktycznie nie da się poruszać po mieście. Z Polsce przygotowałem sobie przebranie za pomocą którego miałem zamiar zarabiać w najbardziej odwiedzanych przez turystów punktach miasta. Pracowałem jako mim i mogę powiedzieć że szło mi bardzo dobrze Ok 100 f na godzinę. No a przy tym tyle zabawy ! Moja "praca" polegała na tymże stałem jak posąg a gdy ktoś wrzucił mi jakaś monetę robiłem wielki wrzask i machałem kosa tak żeby wszystkich wystraszyć. Moim ulubionym miejscem na tego typu zabawy stało się wzgórze Montmart. Stałem przy wejściu do katedry gdzie ludzi było bardzo dużo. Ku mojemu zdziwieniu zostałem szybko zaakceptowany przez turystów którzy przytulali się dominie i robili sobie zdjęcia. Jak w każdym zawodzie miałem bardzo dużo konkurencje czasami było także stało koło siebie 4 mimów. Ale bym najlepszy :) Pod koniec czwartego dnia "pracy" przyjechała policja no i mnie przegonili no ale co zarobiłem to moje i było na drugą część podróży. W planach mieliśmy Hiszpanię. Duże miasta mają to do siebie że trudno z nich wyjechać. Po doświadczeniach zeszłorocznych spróbowaliśmy wyjechać RER-em linią B do przystanku Antony zaraz po wyjściu z dworca jest duży plan miasta i widać w którym kierunku iść na autostradę na Lyon. Łapaliśmy okazje na wjeździe na autostradę no wreszcie się coś zatrzymało no a potem to luz zdala od Paryża wylądowaliśmy na stacji benzynowej. Udało nam się złapać BMW aż do Awinionu do którego dojechaliśmy ok 24.00 koleś który nas podwoził zaproponował ze nas przenocuje. Zrobił nam pyszną kolacje. Rano śniadanko i jeszcze odwiózł nas na autostradę. We Francji najlepszym miejscem na łapanie stopa są peage - miejsca w których płaci się za autostradę kilka minut i już ma się stopa w zadanym kierunku. Tam udało nam się złapać auto do Hiszpanii. Nim się obejrzeliśmy to już byliśmy w Gironie - Hiszpania. Udaliśmy się stąd kolejką do Caley miejscowości turystycznej na wybrzeżu Costa Brawa tu spędziliśmy Ok 7 dni. Tu wczuliśmy się w klimat jak prawdziwi turyści całymi dniami na plaży a wieczorami do Pubu. Co za życie ! Podczas pobytu w Calley zrobiliśmy sobie jednodniową wycieczkę do Barcelony kolejką 30 min jazdy. Oraz udaliśmy się do Woter Word miasteczko z basenami i zjeżdżalniami. Gdy opaliliśmy się tak jak czekoladki wyruszaliśmy na południe Hiszpanii. Zaczęliśmy łapać w Calley i dojechaliśmy do centrum Barcelony. Po wyjściu na drogę na autostradę w kierunku Valecjii tu na własnej skórze odczuliśmy że Hiszpanie kiepsko zatrzymują się na stopa. Wystaliśmy chyba z pól dnia na słońcu byliśmy strasznie wkurzeni. No ale wreszcie coś się zatrzymało .... C.D.N. ps. Na razie ma bardzo dużo zajęć ale obiecuje to kiedyś dokończyć i udoskonalić może o jakieś zdjęcia i mapy.

andrzejkos   
12 czerwca 2008, 13:19
super blog. Pozdro
Tomasz Guzik
30 maja 2008, 18:50
Fajny blog
Jarosław Cybulski
30 maja 2008, 18:44
Super blog:)
Marysia Grybionko
30 maja 2008, 18:40
fajny temat na blog
jaro112233
30 maja 2008, 18:38
Pozdrawiam Andrzejos.
Ładna historia.
Jarosław Owsiukiewicz.
anna tomaszewska
30 maja 2008, 18:32
czekam na dalszy ciąg
Dominik Chrzanowski
30 maja 2008, 18:26
nice nice
Maciej Mrozek
30 maja 2008, 18:23
witam
Krzysztof Gruszczyński
30 maja 2008, 18:21
Fajny blog.

Dodaj komentarz